Pamiętam czasy, kiedy byłam małym dzieckiem i piłam zwykłe gorące mleko z miodem. Nie było wtedy jeszcze modyfikowanych, wzbogaconych o niezbędne witaminy. W pamięci utknął mi szczególnie garnek, w którym gotowane było głównie mleko. Mimo upływu tylu lat wciąż funkcjonuje on do dziś. Ów garnek to po prostu rondel.
Znajdziemy go w każdym gotowym zestawie garnków. Słynie on głównie z gotowania mleka. Nie wiem czemu akurat w rondlu tak dobrze się je gotuje.
To co w nich charakterystycznego to długa rączka, podobna jak ta, która posiada patelnia. Cała reszta niczym nie różni się od zwykłego garnka. Chyba, że kupujemy specjalny rondel przeznaczony tylko i wyłącznie do gotowania wspomnianego mleka. Wtedy dno jego wyścielone jest specjalną powłoką, która nie przypala i pozwala uniknąć jego kipnięcia. Reszta zwykle składa się ze stali nierdzewnej. Przeznaczone są do wszelkiego rodzaju kuchenek, nawet tych indukcyjnych.
Mnie osobiście bardzo prowokuje ten wystający, długi uchwyt. Co prawda w trakcie gotowania sprawdza się rewelacyjnie, poprzez minimalne ryzyko poparzenia. Kiedy jednak muszę ulokować go w szafce, ta rączka doprowadza mnie do szewskiej pasji, bo przez nią wymagają więcej miejsca. Na szczęście podczas ostatnich moich wędrówek po marketach zauważyłam, iż problem z przechowywaniem rondli został rozwiązany. Wiele z nich ma bowiem zdejmowaną rączkę.
Rondle z pewnością można uznać za garnki uniwersalne, ponadczasowe. I co więcej nie widać końca ich fenomenu, bowiem nawet najwięksi producenci garnków wciąż je ulepszają i wprowadzają do nowych ofert. Można by zatem powiedzieć, iż przyszłość należy do rondli:)